sobota, 8 grudnia 2012

No light, no light



     Halo halo Mietku, halo halo Franku... Witam ponownie. Wróciłam na północ. Coś mnie gnało, coś mnie ciągnęło w górę mapy i długo w Polsce nie mogłam wysiedzieć. Może Biegun Północny działa na mnie jak magnes, bo strasznie się wierciłam z tyłkiem z powrotem w Poznaniu i stwierdziłam, że wracam. 'Bo tak będzie leeepiej.' Haha! Szukałam sobie wymówek. No i znalazłam. Wymówki co prawda już zdechły, a ja nadal tutaj jestem. Bo to nie o powody chodzi, ja tu tak na prawdę jestem bez powodu, bo dlaczego by nie? Jestem bo mogę. No bo jak nie teraz, to kiedy? Pókim młoda i mam na to siłę. Trochę chciałam się urwać z miasta doznań, trochę szukałam wrażeń, trochę byłam ciekawa, trochę... bardzo jestem stuknięta. Ale nie uważam tego za wadę, wprost przeciwnie, to taka przyprawa do życia, dodaje smaku. Może przerażała mnie wizja przewidywalności zdarzeń, gdybym została. Teraz nie mam pojęcia co będzie jutro, a co dopiero za tydzień, nie mówiąc już o przyszłym roku. I nie bardzo mi to przeszkadza, przecież co by nie było, w każdym momencie można zacząć od nowa. A co nie zabije, to wzmocni! Bo Północ cały czas daje mi w kość. A ja się powoli uczę przetrwania.

Mamy 8. grudnia, prawie rok temu skończyła się moja pierwsza fińska przygoda, dając początek tej obecnej. Ohoho ja przecież wiedziałam, że wrócę. Czekałam tylko na sposobność.

No i popijam poranną kawę siedząc 200km na południe od koła podbiegunowego. Pada śnieg, pada śnieg, tylko nic nie dzwoni... Jeszcze jest jasno. Dziś dzień trwa 4 godziny i 2 min, a najkrótszy wciąż przed nami. Wschód słońca po dziesiątej, zachód ok. 14:00. Już któryś dzień z rzędu, gdzieś w okolicy 15:00, wydaje mi się, że już pora na wieczorną herbatę i książkę, potem zabierać się do spania, zapada zmrok, leniwieję... Po czym patrzę na zegar i pukam się w głowę. Dzień dobry Suomi!


P.S. Kawa wypita, idę na narty! Mój pierwszy raz! :O Nie chcieli mi wierzyć, że w życiu jeszcze tych kijów nie miałam na nogach... No co, toć ja prosta dziewojka z małego polskiego miasteczka, gdzie fiński mylą z chińskim...


Wczoraj poszam odśnieżać obejście, dzisiaj wszystko szlag trafił, już zasypało...!

2 komentarze:

  1. Zazdroooszczę Ci! ileż by tam można było porobić zdjęć! eh, nie dla mnie takie rozkosze ...
    Powodzenia! 3m się ciepło i noś czapki i szaliki!;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nooo właśnie, a aparat się spsuł :( Aczkolwiek Kaziku przydałaby się tutaj Twoja łapka w chwytaniu rzeczywistości, moje foty są średnio przeciętne :P Noszę szaliki i czapy, przecie widać! :D

    OdpowiedzUsuń