niedziela, 30 października 2011

Finowie


Finowie są charakterystyczni. 
Przebywając w Finlandii z całą pewnością nie da się nie zauważyć różnic kulturowych i osobowościowych pomiędzy Polakami, a Finami. Oczywiście chcę tutaj poruszyć kwestie bardzo ogólne. I tak, jak na początku byłam całkowicie przeciwna jakimkolwiek uogólnieniom i powtarzaniem stereotypów (co wynikało pewnie też z faktu ogólnego nimi zauroczenia), iż Finowie są zamknięci w sobie, mówią bardzo mało (albo nic) i są generalnie gburowaci, tak dziś, po spędzeniu jakiegoś czasu otoczona tylko i wyłącznie Finami, jestem w stanie powiedzieć, że....  To prawda :) Ale NIE PRZEJMUJMY SIĘ STEREOTYPAMI! Choć rzeczywiście tkwi w nich ziarno prawdy, to przecież ciągle jest to tylko część. Ta prawda tkwi czasem głębiej, czasem płycej, czasem zaciera ją czas, który zmienia rzeczywistość i ludzi, ale coś w niej jest. Nie można tylko słuchać cudzych opinii i przyjmować ich na sucho, bez obróbki, weryfikacji i bezmyślnie tworzyć sobie w głowie fałszywe obrazy. Urok Finów trzeba po prostu poznać ;)

Ja rzekłabym: Finowie nie są prości w odbiorze. Potrzeba czasem trochę cierpliwości żeby odnaleźć się w ich otoczeniu. Ileż to razy kobiety powtarzają, że facetów ciężko jest zrozumieć? Może i ciężko, za to Finów NIE DA SIĘ zrozumieć wcale. Pocieszające? No niby... Powierzchownie patrząc można by rzec, że to tłumaczy dlaczego w kraju o powierzchni porównywalnej do Polski mieszka zaledwie 5 milionów ludzi. No właśnie powierzchownie, bo ta teoria niestety nie trzyma się kupy, ja stawiałabym bardziej na warunki przyrodnicze, takie jak ukształtowanie terenu i klimat. Jak natomiast odnieść się do natury Finów i faktu, że przyrost naturalny jest cały czas dodatni? Tutaj jest pies pogrzebany, ja na to pytanie odpowiedzieć nie potrafię, aczkolwiek można by zastanowić się nad socjalizującymi właściwościami alkoholu... ;)
Finowie nie są szczególnie rodzinni, lubią zachowywać dystans w kontaktach w fizycznych, z całą pewnością nie należą do najbardziej wylewnych obywateli świata. I ciągle się rozmnażają! 
Ponadto mają świńskie noski, skośne oczka, na ulicach faceci są śmieszni, a dziewczyny wulgarne i agresywne. Ale spokojnie, to tylko ci, którzy najbardziej rzucają się w oczy. :)

W rozmowie z jedną Finką poruszyłam temat fińskiej mentalności i opowiedziała mi, że pewnego lata do jej rodzinnego domu przybyła na wakacje dziewczyna z zagranicy, nie pamiętam skąd, i została z nimi na dwa miesiące. Owa Finka ma dwóch braci, zdaje się nieznacznie starszych od niej. Nie mogłam uwierzyć kiedy powiedziała, że jej bracia przez całe dwa miesiące nie odezwali się do dziewczyny ANI SŁOWEM! Zatkało mnie, myślałam, że robi sobie jaja, ale nie.... Potem przypomniałam sobie, że ci bracia mają teraz rodziny składające się z żony i kilku dzieciaków w pakiecie.... -Zaraz, zaraz, w takim razie jak to się stało, że oboje mają teraz żony? - zapytałam. Finka zaśmiała się i powiedziała, że też tego nie wie...
Sama przeżyłam kilka sytuacji, kiedy to miałam ochotę głośno zakomunikować Finom, iż są popierdzieleni, ALE! Jeśli ktoś mnie spyta o naturę Finów, to na pewno daleka będę od stwierdzenia, że są nietowarzyscy, zamknięci czy ponurzy. Mają, co prawda, takie skłonności, ale jest to bardzo jednostronne podejście do sprawy. Jest bowiem i druga strona medalu:

Finowie nieprzewidywalni. Szaleni. Tak, tak. Porównałabym to do spokojnej tafli jeziora, w której odbijają się drzewka, chmurki... I nagle ni stąd ni zowąd z pluskiem i hałasem wyłania się z samego środka wielki potwór i zacznie.... Tańczyć, śpiewać i robić fikołki. Taki Fin siedzi sobie cicho i obserwuje rozwój wydarzeń snując chłodne przemyślenia, a potem nagle wyskoczy z czymś zupełnie nieoczekiwanym.
Jak dla mnie są narodem niezwykle zabawnym i urokliwym, ich wady są do zaakceptowania, a ich zalety sprawiają, że pobyt tutaj to naprawdę wspaniałe doświadczenie. Spotkałam wielu niesamowicie przyjaznych,  towarzyskich i gadatliwych ludzi, zawsze z uprzejmością i ciekawością przyjmujących nowych przybyszów. Gościnnych, pogodnych, bezproblemowych. Takich właśnie poznałam najwięcej. Tak więc stereotypy, owszem, nie biorą się znikąd, ale nie warto się nimi przejmować :)

Widzieliście inny naród, który myje naczynia szczotkami, wpierdziela słone, czarne bobki nazywając je słodyczami i tarza gołe tyłki w śniegu zaraz po wybiegnięciu z sauny? Nie? To zapraszam do Finlandii:) I mnie zdarza się robić to samo....

Rozwinę jeszcze szczegółowo pozytywne aspekty fińskiej mentalności i wyłożę moją wysnutą pewnego wieczoru teorię. Wysnutą w saunie, a jakże. Ale na dziś już definitywnie starczy.

Tekst został skrócony i ograniczony tematycznie, gdyż moja skłonność do zbaczania z tematu i pierniczenia o dupie maryni zamiast przechodzić do sedna sprawy jest beznadziejnie nieuleczalna.... I tak macie za dużo pierdół do czytania :P


Nad brzegiem rzeki Oulujoki usiadłam i nie płakałam...


czwartek, 6 października 2011

jesień

Finlandia jesienią ;-)
Poranny widok z balkonu

10:30 ruszam sprzed domu...

... do sklepu po ketchup...

... i maszeruję....

Na niebie cirrostratus, na dole...

... rzeka. Oulujoki. 

joki = rzeka

Ciągle jeszcze zielono.

Ale zdaje się, że już nie długo....

brzozy złocieją, łysieją....

...ciekawie się prezentują na tle wiecznie zielonych świerków....

... których jest tutaj nie mało.

Jeszcze nie odleciały.

Oh, wystraszyłam ptaki...